Powiedzmy stop straszeniu

To jest moment, aby mocno chronić dzieci. Te wokół, jak i te wewnątrz nas – delikatne, wrażliwe, czujące, ufne części nas. 

Czy zauważam, jak zaczynam się kurczyć i tracić pewność swoich przekonań oraz w co wierzę pod wpływem lęków innych ludzi? Czy pozwalam innym obnażać moje wrażliwe miejsca publicznie? Czy pozwalam innym się straszyć? Czy wystawiam się nadmiernie na informację, które mnie przytłaczają, dołują i wywołują poczucie bezsilności? Czy pozwalam innym wykorzystywać moją ufność i wiarę w dobro ludzi, na przykład poprzez strategie marketingowe – dawanie za darmo, aby później czuć się zobowiązanym do zakupu czegoś i rewanżu? 

Zabierzmy delikatne części nas w bezpieczne miejsce, gdzie wciąż mogą być beztroskimi dziećmi. Zatrzymajmy nawałnicę informacji strachu, potwora, który zabiera im dzieciństwo. Lęk jest prawdziwym wirusem, wżera się w nasze mózgi i komórki ciała. Stwórzmy bezpieczną tarczę opartą na mądrości, zaufaniu, połączeniu i świadomości, że to jest właśnie ten czas Wielkiego Przejścia, o którym przepowiednie mówiły od dawna. To czas na głębokie odczuwanie i zatrzymanie się. Zamiast podążania i bycia sterowanym poprzez informacje wywołujące lęk, możemy zrozumieć, że to co odczuwamy, to materiał do świadomej, wewnętrznej pracy. Każdy z nas ma inną podróż, inne “strachy” do uzdrowienia, spuściznę naszych przodków w swoich ciałach. Strach, wrodzony mechanizm ciała ratujący życie, zawęża naszą perspektywę widzenia i natychmiast uaktywnia mózg gadzi, który ma do dyspozycji tryb ucieczki, zastygania, walki, odłączenia od czucia lub nadmiernej spolegliwości. Zwykle jednak po minięciu realnego niebezpieczeństwa, umysł się uspokaja, hormony stresu są wydalane z organizmu poprzez ruch, jak u każdego zwierzęcia. U nas współczesnych ludzi niestety ten mechanizm jest “zepsuty”. Żyjemy w permanentnym strachu i stresie. Jest to bezpośrednim powodem osłabionego systemu odpornościowego i chorób cywilizacyjnych. Każda kolejna informacja i sytuacja jest jak dolewanie oliwa do palącego się już i tak wielkiego ognia. 

Ważne jest samodzielne myślenie, kojarzenie faktów, zauważanie sprzeczności w podawanych informacjach, podważanie stawianych tez, samodzielne poszukiwanie wielu źródeł informacji, formułowanie obrazu z lotu ptaka, czyli dokładnie to, czego edukacja nas nie uczy, aby móc nami później łatwiej sterować! 

Skrócona instrukcja Bhp

Dotyczy to sytuacji zewnętrznych, interakcji z inną osobą, jak i wewnętrznych, gdy jesteśmy sami. Konieczne jest najpierw szybkie powiedzenie “stop”, zatrzymanie sytuacji, spirali emocji i natłoku myśli, czyli ustanowienie zdrowych granic. To jest największy nierozwiązany problem Polaków od wielu stuleci – bierne przyzwalanie na przekraczanie granic (mentalnych, emocjonalnych, cielesnych, terytorialnych) i wywołane tym bezsilność, niemoc, (stłumiony) gniew lub agresja i odwet – widoczne w wychowaniu dzieci, systemie edukacji, kościele i polityce. Potrzebne jest zdyscyplinowanie racjonalnego umysłu, który napędza, straszy, wątpi lub wyśmiewa część, która się boi. Dlatego regularna praktyka medytacji jest do tego niezbędna, aby mieć mocne oparcie i grunt w tym, co świadkuje poza emocjami i opiniami. Następnie ewakuujemy nasze wewnętrzne dziecko, cześć w lęku, w bezpieczne miejsce, poprzez oddech i świadomy dotyk. Po przejściu procesu uświadamiania, co właściwie się głębiej zadziewa i uzdrowienia tego, wejdziemy lepiej w swoją moc, znajdując bezpieczne schronienie w swoim centrum. Z tego miejsca łatwiej jest podejmować mądre decyzje.  Wtedy jest możliwe, aby to co niewinne mogło nas poprowadzić do Nowego Świata.  Wzmocnieni zostaną Ci, którzy zaufali wewnętrznemu prowadzeniu, cichym głosom, magicznemu myśleniu dziecka.

Mądrość niewinności

Sednem niewinności jest mądrość. Mądrość, która wykracza poza jakąkolwiek koncepcję, dogmat lub filozofię. Mądrość, która szeroko otwiera nasze serca i ponownie łączy nas z całym życiem. Mądrość, której nie nauczy żaden uniwersytet ani najlepsza szkoła. Mądrość, której nie można posiąść i wyprodukować skryptu czy wzorca na jej powielanie. Najsprytniejszy umysł nie zrozumie, jak powstaje i jakimi ścieżkami chadza. To dziecko, a nie filozof, ksiądz czy naukowiec, wie, gdzie ją znaleźć. I chętnie zaprowadzi tam nasze dorosłe i czasem przemądrzałe części, jeśli mu pozwolimy. Do tego potrzeba pokory i zaryzykowania, aby pójść prowadzonym za rękę małego dziecka.

Warci miłości

Często czujemy się przygnębieni, zaniepokojeni, zagniewani, nieszczęśliwi, ponieważ straciliśmy połączenie z szerszą perspektywą i tkanką życia. Przestaliśmy marzyć. Przestaliśmy latać na skrzydłach magii. Straciliśmy sztukę manifestacji obfitości dla wszystkich.

Wyłoniło się to z naszego ego potwora mającego obsesję na własnym punkcie. Zaspokojenie własnych potrzeb stało się najważniejszym celem życia. “Ja, mnie i moje”. Co lubię, czego nie lubię, czego pragnę, czego się boję. „Ja” stało się centrum większości naszych działań i myśli. I to ono powoduje cierpienie i odłączenie od energii uniwersalnej. Wrzuca nas w ogromny ciemny ocean poczucia, że nie jesteśmy wystarczająco wartościowi i godni, aby być kochani. Przeszłe doświadczenia wraz z utworzonymi na tej podstawie przekonaniami i postrzeganiem rzeczywistości spowodowały brak zaufania i strach przed byciem nagim, przejrzystym, uczciwym i ponoszącym kolejne ryzyko odczuwania.

Uświadamiamy sobie w końcu, że nie ma innego sposobu na otwarcie serca niż zaakceptowanie bólu i śmierci, która jest niezbywalną częścią życia. Wtedy dopiero nasze serce staje się zdolne do kochania!  

Odzyskiwanie utraconej niewinności. Powiedzmy stop manipulacji i używaniu niewinnej części siebie

Kiedy myślimy o niewinności, nie łączymy jej z mądrością, nieprawdaż? Często nasze pierwsze skojarzenia z niewinnością to naiwność, bajanie w chmurach, łatwość i podatność na zranienie czy brak ochrony. Wydaje się nam słodka, ale słaba. Zdecydowanie nie jest to pożądany przez większość z nas stan. I to może być właśnie powód naszego stania na krawędzi. Straciliśmy moc, zrozumienie i podążanie za prawdziwą niewinnością, bez wykorzystywania jej, straszenia, umniejszania i politowania, paternalizowania i wyszydzania.

Kluczowe teraz jest jej odzyskanie, jeśli chcemy, aby nasza planeta rozkwitła ponownie, a my razem z nią. Dzięki temu będziemy wreszcie mogli poczuć się tu jak w domu oraz być tym kim mamy być, ogrodnikami i strażnikami tej Ziemi.

Większość z nas działa w trybie przetrwania. Zaprojektowaliśmy nasze życie, aby zarabiać, jeść, posiadać, zdobywać nowe gadżety i partnerów. Sukces życia mierzymy osiągnięciami zorientowanymi na cel. Uwierzyliśmy, że aby mieć prawo do istnienia, musimy udowodnić swoją wartość i być użyteczni! Musimy być ciągle zajęci i aktywni. Uważamy, że samo bycie nie jest wystarczające. Jakie to smutne i okrutne! Aby wyjść z kołowrotka i naprawdę żyć, zacznijmy od zgody na odczuwanie. Nawiązujemy wtedy połączenie z naszym subtelnym „ja”, które jest niewinne i krystaliczne. Ta część, która została niestety straumatyzowana i odłączona najczęściej w bardzo wczesnych etapach naszego życia. Po procesie jej przyłączania i uzdrawiania, zaczniemy w końcu cenić życie i wszystkie jego przejawy. 

Jak często jesteśmy zachwyceni tym, co widzimy? 

Co z marzeniami o nowej rzeczywistości i większych możliwościach? Czy możemy sprawić, aby życie odzyskało swoją wrodzoną magiczność? Czy zgadzamy się na obecne życie zombie – sceptyczne, pragmatyczne, racjonalne, bez większego odczuwania ani bólu ani przyjemności oraz oderwane od świętości życia i śmierci? 

Jesteśmy głodni!

Tak naprawdę to chcemy pokarmu dla duszy, który nas prawdziwie odżywi i nasyci na dłużej. Możemy zobaczyć, jak straciliśmy naszą zdolność do zachwycania się prostotą życia, patrząc chociażby na nasze wzorce jedzenia i zakupów. Albo zaniedbujemy odżywianie i traktujemy nasze ciała jak worek na śmieci o niskiej jakości i wibracji, albo nadmiernie przykładamy do tego wagę, stając się kompulsywno-obsesyjni.

Jesteśmy głodni, stale głodni i mamy na punkcie niezaspokojenia obsesję, ale nie głodni jedzenia. Nadmiernie jemy i konsumujemy, stawiając to jako centralną część naszego życia. W rzeczywistości jesteśmy głodni seksu wysoko-wibracyjnego, miłości, wspólnoty, wyższego celu życia, poczucia prawdziwej przynależności – bycia w domu, spełnienia na głębszym poziomie.

Ten wewnętrzny głód warczy w naszych brzuszkach, ponieważ nasze ciała wibrują na niższych częstotliwościach ciała bolesnego.

Wzywamy zdrową moc ochronną: To nasze dzieci, To nasza planeta!

Dlaczego straciliśmy niewinność? Ponieważ straciliśmy moc ją chroniącą. Zapomnieliśmy o mądrej energii, która może powiedzieć stop, pozwala być uważnym i czujnym, sprawdzającym w zdrowy sposób z miejsca zaufania (oksymoron?), zdolnym do szybkiego działania prosto z kochającego serca. Większość rodziców nie wywiązała się z tego podstawowego zadania wobec nas, jak my zapewne jako rodzice. Sami jako rodzice wielokrotnie przekraczaliśmy i nadużywaliśmy zaufania dzieci, które mieliśmy chronić. Spowodowało to duże zranienia we wrażliwej części w nas, wynikające z czucia się nieuczciwie (nie fair) traktowanymi, bez należytej ochrony i czucia się często niewłaściwie zrozumianym. W rzeczywistości nie ochroniliśmy niewinności, ponieważ uznaliśmy, że dzieci mogą zostać sprywatyzowane. Dziecko nie należy do rodzica, tak jak w istocie ziemia nie należy do ludzi. To są nasze dzieci. To nasza ziemia. To nasza wspólna planeta! Na nas spoczywa odpowiedzialność dbania, ale nie zawłaszczania. Naszą rolą jest mądrze powadzić dzieci, ale nie upychać w nich własne lęki i ograniczenia. To samo, gdy jesteśmy świadkiem nadużycia niewinności, powiedziałabym że naszym ludzkim obowiązkiem, krzykiem serca, jest zareagować od razu i stanąć w obronie niewinności.

Ochrona i działania muszą być mądre. Ochroną nie jest zbudowanie muru, jak tego pomiędzy Izraelem a Palestyną. Zdrowa ochrona przypomina transparentną membranę wokół dziecka w łonie matki. Jest elastyczna, oddychająca i wytrzymała. Jest zdolna do komunikacji w obu kierunkach i stwarza bezpieczeństwo dla najmniejszych i najdelikatniejszych części nas, aby rosły w środku bez ingerencji oraz rodziły się we właściwym czasie, bez gwałtownego wypychania na siłę. Natura w nas zna właściwy moment, gdy tylko połączymy się ze swoim centrum. Mamy wewnątrz prastary mechanizm, który daje nam impulsy do działania, odpoczynku lub słuchania i bycia. Jedynie co nam pozostaje, to aktywne podążanie za naszą intuicją i ufanie jej bezwzględnie!

Uhonorowanie niewinności i piękna

Niestety używamy niewinność tak, jak traktujemy dzieci na tej planecie. Trudno przychodzi nam zazwyczaj puszczanie, receptywność i zaufanie. Brakuje także pokory w obliczu niewinności piękna, która nie stara się wszystkiego złapać i posiąść, lecz rozkoszować i świadkować piękno momentu. „Piękno jest w oku patrzącego”, jak powiedział mistyczny poeta Rumi. Nie możemy go złapać i zobiektywizować. Dlatego jest wszędzie, poza naszymi kanonami, w rdzeniu samego istnienia. Ten kosmiczny prąd ożywiający wszystko jest jego esencją. Jak to jest możliwe? Jak to istnienie wprawiło wszystko w ruch i cykle? Jak często w ciągu dnia zastanawiamy się nad tym?

Jeśli to, co jest tak zwanym „światem zewnętrznym”, jest odzwierciedleniem wewnętrznej rzeczywistości, jak możemy zrozumieć nadużycia? Z czego zatem niewłaściwie korzystam, jakich swoich darów nadużywam, umniejszam, popisuję się? Czy używam swojego ciała, seksualności, atrakcyjności, aby zyskać to, czego pragnę? Czy jestem alfonsem dla moich talentów, urody, piękna, niewinności, słodyczy, atrakcyjności? Potrzebujemy radykalnej szczerości wobec siebie, jeśli chcemy coś naprawdę zmienić.

Wiele może być zmienione, jeśli najpierw zostanie rozwiązane wewnątrz nas. Jednak czy wierzę, że mogę zmienić rzeczywistość poprzez samo dociekanie i wewnętrzny proces uzdrowienia? Czy chronię wystarczająco subtelne odczuwanie, wrażliwość, niewinność? Czy ochraniam swoją niewinną seksualność, pragnienia, czy wyznaczam sobie  i innym właściwe granice? Czy czuję się bezpiecznie w sobie, czy też oddaję innym część siebie, aby to sobie zapewnić na jakiś czas? Czy jestem dobrym rodzicem dla siebie, opiekuńczym, chroniącym, stawiającym wyzwania w zdrowy, radosny sposób, wystarczająco odpoczywającym, dbającym o wielorakie potrzeby mojej wewnętrznej rodziny, różnych części mnie? Czy mam cierpliwość, umiejętności i mądrość króla i królowej rządzących tym wewnętrznym królestwem w pokoju? Jak może zapanować pokój na świecie, gdy w każdym z nas jest wiele różnych konfliktów i niepokojów?

Współtworzenie Nowej Ziemi

Nowa Ziemia jest dla mnie stanem świadomości, odkrywającej inherentą świętość życia w symbiozie ze wszystkimi formami życia. To wrażliwość i niewinność są bramą do Nowej Ziemi. Stanowią potężny portal, gdy są wzmocnione wewnętrzną mocą ochronną. Ochrona płynie z mądrych granic, którego następstwem są mądre działania. Działania te służą rozwojowi wszelkiego życia, a nie tylko własnego oddzielonego od całości ego.

Wejście w ten stan świadomości wymaga głębokiego czucia, słuchania, poddania się niewiedzy (sic!), pokornego odkrywania tajemnicy życia i pragnienia bycia w połączeniu. Wspomnienie czy pamięć Nowej Ziemi jest osadzona w samym centrum kodu genetycznego, każdej komórce ciała. Lecz nie możemy głęboko odczuć wspaniałości samego istnienia, jeśli nasze ciało jest zamknięte – wypełnione traumami i zranieniami.

Aby połączyć się z kodami Nowej Ziemi ważnym jest również, aby umysł był zorientowany na wyższy cel i porządek, służenia całemu życiu, mądrego ofiarowania się życiu, bycia dostępnym dla tej tajemnicy. Wymaga to wyzbycia się ambicji oraz samodyscypliny planowania mniej, tworzenia wolnego miejsca w kalendarzu, sercu i umyśle.

Nowa Ziemia to ścieżka wojownika. Aby w obecnych czasach żyć i kochać pełną piersią, musimy być odważnymi, niestrudzonymi wojownikami. Wystarczająco odważni, aby otwierać znowu serce po przebyciu kolejnej żałoby po zranieniu, ponownie ufając, nie poddając się, upadając i wstając, ufając wrodzonej ludzkiej dobroci i dobroci wszystkiego (basic goodness), nawet gdy jest tak ciemno i gęsto, iż wydaje się, że światło nie może przejść. 

Jesteśmy wojownikami odkrywającymi łagodną moc, uczącymi się działać z nowego miejsca wewnątrz nas oraz chronić niewinność, bronić sacrum życia i śmierci w każdej istocie, drzewie, roślinie, zwierzęciu, planecie. Śmierć i życie mają swój własny rytm i czas. Teraz mamy szansę naocznie się o tym przekonać. Każdy z nas ma osobisty wybór, jak podejdzie do obecnych okoliczności – receptywnie czy defensywnie, wybierając przetrwanie za wszelką cenę i w efekcie cierpienie czy wewnętrzną śmierć i wyzwolenie.

Wolne dzieci. Wolna Ziemia.

“Ważne jest, jaką Ziemię zostawimy dzieciom. Ważniejsze jednak jest, jakie dzieci zostawimy naszej Ziemi”

Estera Saraswati, 3 kwietnia 2020 Mazury